wtorek, 25 lipca 2017

Kroki Kobiecości


Grzmi.
Ona idzie. Krok za krokiem.



Ciężkie, zastałe, duszne powietrze powoli rozpuszcza delikatna woń rześkiej bryzy.

Grzmi.

Przyjemny, wilgotny deszczyk subtelnie dotyka Jej odsłoniętej skóry. Jak tyci paluszki stadka malutkich, ciekawskich i dowcipnych istotek.

Grzmi. Grzmi coraz bardziej. Niebo przecinają świetliste pręgi dumnie ukazując swą szybkość i siłę.

Każdy kolejny błysk zaciekawia.

Wiatr się wzmaga, niosąc powiew świeżości i orzeźwienia.

Krople deszczu już zdecydowanie, absolutnie bez pytania o zgodę, zajmują cały obszar Jej skóry.

Grzmi.

Każdy kolejny grzmot przynosi ulgę i ukojenie. Ten magiczny, czarujący dźwięk. Ta siła, która dotyka każdej komórki Jej ciała.

Nie ma rzeczy niemożliwych! Nie ma wyzwań zbyt dużych! Zawsze jest w nas Siła! Jest, bo jesteśmy nierozerwalną częścią tego świata. Po prostu, tylko nie zawsze ją czujemy, nie zawsze ją dostrzegamy.

Zmoczyło Ją. Całą.

Powiał wiatr. Jeszcze godzinę temu byłby ukojeniem. Teraz, gdy jest cała przemoczona, przyprawił Ją o dreszcze. Ale idzie spokojnie dalej. Nie ucieka. Nie chowa się. Przecież się nie rozpuści. Idzie przemoczona od stóp po głowę.  Ma mokre włosy, rzęsy, twarz, mokrą sukienkę. Cała ocieka deszczem.   Cieszy się …

…coś Jej się przypomniało…

Pamięta jak kiedyś, miała wtedy naście lat, wracała z przyjaciółmi ze spaceru nad Wisłą, gdzie chodzili każdego niemal dnia. Było już późniejsze popołudnie. Rozpoczęło się tak jak teraz, ciężkie powietrze przeszył chłodny wiatr, niebo zaczęło grzmieć i po chwili rozpętała się porządna ulewa. Dużo bardziej obfita i gwałtowna niż ta dzisiejsza. Pierwszą ich reakcją było zaskoczenie i bieg w stronę jakiegoś schronienia. Jednak, kiedy zdali sobie sprawę z tego, że i tak nie uchronią się przed deszczem, że już są zmoczeni do cna, a do schronienia jest jeszcze daleko, odpuścili ucieczkę, spowolnili kroku. Rozglądając się po sobie zaczęli się śmiać, po kilku minutach deszczu wszyscy wyglądali jak zmokłe kury, deszcz dosłownie lał się im po twarzach. Śmiali się głośno. Stali w strugach deszczu i śmiali się, śmieli się śmiechem płynącym z głębi ich wnętrza. Wokół nich momentalnie pojawiło się mnóstwo kałuż. Nie myśląc długo, tzn. w ogóle nie myśląc! Zaczęli po nich skakać, chlapiąc radośnie samych siebie i siebie nawzajem. Podskakiwali, tańczyli, rozbiegali się, by z impetem wskoczyć do kałuży dla lepszego efektu i większej frajdy. Na chodniku, ulicy, wśród patrzących na nich ludzi uciekających przed deszczem lub chroniących się przed nim w samochodach. Cieszyli się, bawili jak małe dzieci, zapomnieli się, całkowicie oddali się magii chwili. Czerpali radość ze spontaniczności, z niecodziennej sytuacji, z poczucia wolności, doświadczenia przemoczenia do suchej nitki, całkowitego zanurzenia butów w wodzie…  jak często sobie na to pozwalamy? Nawet jako nastolatki?!      
Byli, czuli, doświadczali, radowali się życiem…

Idzie dalej. Mokra, owiana chłodnym wiatrem, cały czas kąpana w soczystych kroplach deszczu, uśmiecha się radośnie.



Nie wie, czy to magia chwili, Jej ciało w tysiącu kroplach żywej wody, czy Jej zwiewna, soczyście czerwona sukienka, a może to wszystko razem sprawiło, że poczuła się tak Kobieco? Lekko, czarująco, apetycznie Kobieco.

Wraca do domu, powolnym radosnym krokiem, z uśmiechem na twarzy i blaskiem w oczach … już nie nastolatka, a coraz bardziej świadoma siebie Kobieta.

Wraca szczęśliwa, bogata, lekka i wypełniona Kobiecym Czarem …

…a przecież to był tylko spacer po deszczu…


źródło zdjęć: http://www.tapeciarnia.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz