poniedziałek, 28 sierpnia 2017

DOM

Czym jest nasz dom? Budynkiem z betonu, drewna, czy cegły? 
Na pewno jest on ważny, ale czy to nasz prawdziwy dom?
To może jest nim nasze ciało?
Już bliżej. Ono też jest bardzo ważne. Ale pójdźmy trochę dalej.



Dla mnie, moim domem jest Moje Wnętrze, przestrzeń mojego Serca i mojego Brzucha. To mój fundament. Miejsce, gdzie cumuje, odpoczywam, nabieram siły, weryfikuję swoje prawdy, gdzie się ogrzewam i gdzie tworzę. 
Umysł, nakierowany na świat zewnętrzny często popada w chaos, zatraca się w schematach, cudzych prawdach,  oczekiwaniach. Gubi się i plącze. 
Serce natomiast, zawsze dostrzega prawdę. Dla serca, życie jest proste. Serce nadaje kierunek i odrzuca wszystkie narzucone z zewnątrz schematy, zakazy, nakazy, oczekiwania itp. Widzi świat czysty. Nie zna braku. Kocha. 
W Brzuchu zaś …hmm, tam tkwi głęboka mądrość świata.  
O ten Dom powinniśmy przede wszystkim dbać. Jego upiększać, budować, w niego inwestować, jemu poświęcić swój czas i zainteresowanie.
 Jak to zrobić? To naprawdę bardzo proste, wystarczy z nim rozmawiać, świadomie skupiać na nim swoją uwagę i koncentrację. Wsłuchiwać się w jego głos. Fajnie jest przykładać ręce do swojego Serca, czy Brzucha i tak po prostu być. Wytwarza się wtedy niesamowite pole energii, energii która rozświetla i uzdrawia. Można słuchać bicia serca i zatapiać się w tym dźwięku... 
To są drobne czynności, jedyne czego wymagają od nas, to naszego zaangażowania i uwagi. Nic więcej.


Dachem dla naszego domu jest nasze ciało. Bardzo ważne jest, by dach ten był solidny, wytrzymały i szczelny. Aby nasza Dusza mogła realizować swój życiowy plan, potrzebuje bezpiecznego, wygodnego schronienia. Bez niego jest to niemożliwe. Dbajmy więc o siebie. Świadomie i czule. Do niczego się nie zmuszajmy.  Wybierajmy to, co wywołuje w nas przyjemność. W każdym aspekcie. Szykując sobie pożywienie, pielęgnując ciało, ćwicząc, pracując, rozwijając swoje zainteresowania, spotykając się z ludźmi, tworząc z nimi relacje. Nawet najzdrowsza rzecz na świecie, jeżeli nie sprawia nam przyjemności, jeżeli się do niej zmuszamy, nie wzbogaci nas. Nasze ciało, nasze Serce, nasza Dusza wie, co dla nas najlepsze. Słuchajmy Siebie zatem, idźmy za tym podszeptem, a nasze ciało będzie okazem zdrowia i radości.


Nasz fizyczny dom, możemy potraktować jako piękny ogród dla Duszy. Ogród, o który trzeba dbać, by rozrastał się i kwitł, by był bogaty w piękne kolory, subtelne, ciekawe zapachy, interesujące kształty i widoki, byśmy w nim jak najlepiej wypoczywali i regenerowali swoje siły. Ogród potrzebuje też ochrony, by nikt i nic nie zniszczyło naszych plonów. Dlatego też, świadomie twórzmy w naszym domu swoją przestrzeń. Otaczajmy się rzeczami, które są dla nas przyjemne i ważne, a usuńmy rzeczy, które zaśmiecają i blokują nam przepływ energii w domu. Dbajmy o czystość, świeżość, ład i porządek. Dbajmy o świeże kwiaty, piękne zapachy w domu. Fajnie jest zapalić sobie kominek z olejkiem eterycznym, który i leczy i odświeża przestrzeń. Rewelacyjnie działają kadzidła, które oczyszczają nasz dom z wszelkiego nagromadzenia i zastoju. Oczywiście świece! Małe, duże, wszelkiego rodzaju i palone jak najczęściej. Ogień ma magiczną moc. Oczyszcza, ogrzewa, wycisza. Wieczór spędzony przy świecach, czy to w kąpieli, czy w samotnym zamyśleniu, przy muzyce, czy z ukochanym, w niesamowity sposób wzbogaca naszą Duszę. Co jakiś czas dobrze jest robić oczyszczanie mieszkania świecami. Kładziemy wówczas małe podgrzewacze na podłodze w całym domu, tak by jedna świeczka widziała przynajmniej jedną ze swoich koleżanek świeczek. Czekamy, aż wszystkie wypalą się do końca. Zbieramy i od razu wyrzucamy. Jak zawsze w tego rodzaju czynnościach ważna jest intencja. Można dołączyć do tego kadzidła, dźwięki gongów, bębna, czy dzwonków. Po zakończeniu czuć natychmiastową różnicę w energii przestrzeni domu.
Pamiętajmy, to co wokół nas, jest odbiciem naszego wnętrza. Zawsze dbając o to, co na zewnątrz poruszamy to, co w naszym środku. I odwrotnie.
Im bardziej i czulej zaglądamy do swojego wnętrza, tym troskliwiej dbamy o nasze ciało i dom, tworząc w sobie i wokół siebie Piękno.



źródło zdjęć:
https://www.facebook.com/WildWomanSisterhood/photos/
a.149642998518626.34111.149639628518963/866134850202767/?type=3&theater
 https://pl.aliexpress.com/cheap/cheap-white-rose-china.html



poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Kobieta ... Jej Delikatność zaklęta w Siłę



Ufa. A jak się sparzy? Jak się pomyli? Jak Jej uczucia nie będą odwzajemnione? A jak będzie cierpiała?
Kiedyś by Ją to przeraziło. Dziś nie… o dziwo dziś się tego nie boi. Przynajmniej nie tak, by się z tym nie zmierzyć. Jest wdzięczna za wszystkie swoje uczucia. Za to, że je odczuwa, poznaje, może się w nich zatopić. Będzie co ma być, co życie Jej przyniesie. A ufa, że przyniesie Jej to, co dla Niej najlepsze.                       
Może być tak, że będzie ból, rozpacz, krzyk, płacz…. To w tym będzie. Wejdzie w Siebie. Zapłacze. Wykrzyczy się. Wyskacze. Poczuje swój ból. Przeszyje Ją rozpacz.  A potem otrze swe łzy. Przytuli się. Wyliże swoje rany.  Uśmiechnie się do siebie. Uśmiechnie się do życia.
Nadal jest. Żyje. Jest bogatsza. JEST.
Czuje tą mądrą Kobietę, która jest w Niej, tą która WIE. Tak po prostu WIE. Czuje tą głęboką mądrość, intuicję, dojrzałość, niesamowicie wielkie zrozumienie dla wszystkiego co żywe, pojmowanie wszystkiego co się wydarza, ten spokój, tą oazę spokoju. Silna i potężna jak skała, jak ocean, jak wicher, jak ogień. A zarazem subtelna jak rozchylający swe płatki, piękny, kolorowy, soczysty Kwiat. Pełna obfitości. Pełna miłości. Pełna namiętności. Pełna życia. Pełna dojrzałości. Wypełniona dostojnością i gracją.


Wie, że czasem jednak chowa się gdzieś, ustępuje pola Tej jeszcze niedojrzałej Kobiecie w Niej. Tej, która się zawstydzi, speszy, zarumieni. Tej niepewnej. Naiwnej. Niesamowicie słodkiej w swojej niepewności i naiwności.
Czasem zagubionej, wystraszonej, a wręcz przerażonej. 
Czasem zwiewnej, bardzo delikatnej… kruchej? Tak, kruchej Kobiecie. Tej, której brakuje jeszcze osobistego doświadczenia. Przeżytych, poznanych chwil. Wypowiedzianych i usłyszanych słów. Danych i przyjmowanych dotyków. Tych ciepłych, serdecznych, ale i tych cudnie rozkosznych i namiętnych. Spojrzeń, dostrzeżonych odbić w zwierciadłach Dusz. Ta część Jej jeszcze się uczy. Poznaje i doświadcza. 
Kocha je obie. Tak cudnie się uzupełniają. Jedna troszczy się o drugą. Jedna, dba o głęboką mądrość i zrozumie prawdy we wszystkim co jest. A druga, o nieustanny zachwyt i ekscytację życiem. Motywuje do poszerzania swych granic, do nowych doświadczeń.
I choć czasem palnie głupstwo, wycofa się na chwilę, czy ucieknie, to nic. Spogląda wtedy na Siebie tymi czułymi, niesamowicie mądrymi i kochającymi oczami. Przytulając się i dając sobie czas …tyle czasu ile tylko potrzebuje. By to, co niedojrzałe swobodnie mogło we niej dojrzeć.


źródła zdjęć:
  http://www.tapeciarnia.pl/187359_kobieta_nogi_czerwona_sukienka_morze_brzeg
http://www.tapeciarnia.pl/burze

sobota, 5 sierpnia 2017

Burza Oczyszczenia



Poszła do lasu. Ciało miała napięte, przepełnione emocjami. W głowie toczyła się batalia myśli. Nogi same gnały na przód, byle by się tylko ruszać. Napięcie potrzebowało ujścia. Widok długiego, zielonego, otoczonego rosłymi drzewami korytarza przyciągał ją hipnotycznie.
Szła. Krok za krokiem. Szybko, dynamicznie, nieskładnie.  Jej wewnętrzny chaos tak bardzo kontrastował z błogim spokojem otaczającej jej, zielonej natury.
Gdy doszła do dzikiej polany na skraju skupiska rosłych brzóz, spostrzegła, że jej krok zmiarkował, napięcie zmalało.
Poczuła wielki smutek i zalała się łzami. Łkała. Wsparta o obsianą zieloniutką trawką ziemię, łkała do brzóz. Łkała do ziemi. Łkała do siebie. Wypowiedziała na głos, co na jej sercu leży. Las słuchał w skupieniu.
Poczuła, że powoli odzyskuje siebie. Spokój ogarnia jej ciało. Powraca swobodny oddech.
Z oddali doleciał do jej uszu dźwięk grzmotów... nadciąga burza. Uśmiechnęła się... kocha burzę!
Powoli skierowała się ku drodze powrotnej. Grzmoty następowały coraz szybciej po rozbłysku świetlnym, a i ich dźwięk stawał się coraz bardziej donioślejszy. Ta silna burza zbliżała się do niej. Nie miała w sobie strachu, cieszyła się.
Duszne powietrze przeszył silny, chodny wiatr. Chwilę potem, rozhulał się na dobre. Na jej odsłonięte ramiona z nieba zaczęły spadać przyjemnie mokre krople deszczu. Gdy robiło się ich coraz więcej, cieszyła się.
Dźwięk grzmotów wzmagał się coraz bardziej, podobnie jak wielkość i częstotliwość spadających kawałków wody.
Gdy grzmot przeszywał niebo i z hukiem uderzał w ziemię, czuła jakby przeszywał ją samą. Rozpruwał wszystkie natarczywe myśli, rozrywał kłębki emocji i napięć. Uwalniał z pęt.
Zaczęło porządnie lać. Mokła coraz bardziej. Ale nie spieszyło jej się. Szła drogą powrotną z całkowitym spokojem. Szła z rosnącą radością. Każda mokra kropla spadająca na jej odsłonięte ciało rozpuszczała, zmywała z niej myśl, napięcie, rozterkę. Czuła dokładnie jak się rozpływają. Przemieniają w nicość. Poczuła się dużo lżej. Zapach świeżo ściętego, mokrego drewna zaciągała głęboko do płuc, czując intensywne odżywienie swojego wnętrza. BYŁA, całą sobą była obecna w tej właśnie chwili.


Lało jak z cebra. Była totalnie przemoczona. Woda spływała strumieniami, z każdego fragmentu jej ciała. Jakby stała pod wodospadem. Czuła tę moc oczyszczenia. Czuła jak woda zabiera z niej wszystko, co jej ciąży, co nie pozwalało w pełni oddychać. Czuła jak powraca do siebie. 
Szalejące w okól grzmoty, już tak głośne i potężne, przywracały jej siły i dodawały mocy. Z każdym hukiem była coraz silniejsza. Śmiała się na głos. Radowała z głębi serca, z każdej komórki swego ciała.
To był impuls jak zatrzymała się na leśnym parkingu.
Mogła w ogóle tu dziś nie przyjść...
wówczas pozostałaby w twardych kajdanach swego napięcia.                                                 
Mogła szybko uciekać do kryjówki, by schronić się przed burzą i deszczem.
Mogła też rozzłościć się, że zmokła do cna.
Mogła...
... ale ile by wtedy straciła ...
Mogła...
... ale wybrała inaczej. Postanowiła poddać się chwili, poddać się sytuacji. Zatracić się w tym, co się dzieje.                             
Przyjąć z radością i wdzięcznością Dar jaki dała jej Natura.



źródła zdjęć:
http://pl.gde-fon.com/download/deszcz_listowie_zielenina_Ulewa/236405/1920x1200
 http://www.tapeciarnia.pl/223679_biedronka_kwiat_krople_rosa

wtorek, 1 sierpnia 2017

Celebracja Chwili


Często, rozmawiając z ludźmi słyszę że są zaganiani. 
Rozumiem to całkowicie, wiem przecież w jakim świecie żyjemy. 
Często, jak mówię o dbaniu o własne, drobne przyjemności słyszę Fajnie, ale ja nie ma na to czasu. 
Znam to dobrze z własnego życia…
….Ale czy na pewno nie mamy na to czasu?


Codziennie pijemy przecież herbatę, kawę, jemy śniadanie, bierzemy prysznic, jedziemy autem, czy autobusem, bądź chodzimy na pieszo. Każdego dnia wcieramy w ciało mazidła, kosmetyki, patrzymy, oddychamy, rozmawiamy z innymi ludźmi itd. To wszystko robimy codziennie, niestety robimy to w biegu. Wówczas jesteśmy nieświadomi bodźców i przyjemności jakie nam to przynosi. 
Czy aby usiąść na minutę i posmakować smaku herbaty czy kawy, poczuć jej aromat i dotyk na podniebieniu, to zbyt dużo? Czy powolne dotykanie, głaskanie swojego ciała nanosząc mydło, obmywając je wodą, czy kremując kremem, to dużo? Czy włączenie sobie przyjemnej muzyki i uśmiechnięcie się do siebie podczas jazdy samochodem, to dużo? Albo porozmawianie wtedy ze sobą? Czy kilka wypowiedzianych słów, spojrzenie w oczy i uśmiechnięcie się do listonosza, czy ekspedientki w sklepie, to dużo? Czy dostrzeżenie zielonych listków na drzewach, refleksów słońca w odbiciu szyb, kolorowych kwiatów w donicach, śpiewu ptaków przycupniętych na pobliskim drzewie, to dużo? Czy głęboki oddech zaczerpnięty do głębi naszych płuc po porannym wyjściu z domy, czy to na prawdę dużo?
Czy to kosztuje nas więcej czasu? Nie.
Czego więc potrzebujemy? 
Jedynie świadomego wyboru i pozwolenia sobie na przyjemność.



Dlaczego zatem nie pozwalamy sobie na przyjemność? 
Z wielu życiowych przyczyn zamknęliśmy się. Zamknęliśmy się na to, co nas krzywdzi, ale wraz z tym i na to, co dla nas dobre i  przyjemne. Zmniejszyliśmy w sobie pojemność na to, co miłe, co nas cieszy i dostarcza prawdziwej wewnętrznej radości.
 A może pora na zamianę? 
Może już czas, by cieszyć się tym, że Jesteśmy, że Żyjemy, że możemy doświadczać w tym, tak bogatym w bodźce świecie?
Nic nie dzieje się od razu. Nawet największe zmiany, dokonują się małymi krokami.
Każda drobna przyjemność, niczym kolejny wdech czyniący balonik coraz pełniejszym, pogłębia w nas obszar wewnętrznego szczęścia. Rozrastamy się wówczas radośnie. Bogaci to nas, nasze życie, ale i każdą osobę, która znajdzie się w naszym otoczeniu.
Co powiesz zatem na codzienny, mały kroczek w stronę zmiany jakości Twojego Życia?
Od czego zaczniesz?

PS. Mam małą zachętę. Oprócz przyjemności i poczucia szczęścia, jakie zasieje w Tobie takie działanie, dostaniesz coś jeszcze. Dostaniesz uczucie spowolnienia, wręcz zatrzymania czasu. Jakby ktoś podarował Ci go w prezencie.
Jedyne ryzyko: Można się od tego uzależnić! ;)

Źródła zdjęć:
 http://kobieta.interia.pl/kuchnia/news-aromatyczna-herbata-korzenna-z-cytrusami,nId,1910014
  http://www.tapeciarnia.pl/246435_woda_banki_zachod_slonca_chmury_odbicie_deszcz
https://pixers.pl/fototapety/fresh-poranna-rosa-na-trawie-wiosna-i-motyla-39622933