wtorek, 5 grudnia 2017

AROMAT ŚWIĄT




Święta, jodłowa gałązka, czy aromat piernikowy w sprayu?
Ciepło, otwarte serce, radość i miłość unoszące się w powietrzu to najcudowniejsze aromaty świąt. Niezależnie od wyznawanej religii, czy wiary, tą najistotniejszą jest wiara w miłość i w drugiego człowieka. Nasze ciepło  i szczera obecność są najpiękniejszym i najcudowniejszym prezentem świątecznym.
Nim ulegniemy presji otoczenia, szaleństwu marketingowemu i naszym własnym świątecznym programom budowanym przez wiele lat, a nawet pokoleń, zatrzymajmy się na chwilę i popatrzmy na wszystko z boku. Ujrzyjmy to, co w tym świątecznym czasie jest najważniejsze.

Czy są to liczne, mega drogie, markowe prezenty?
A może idealnie wręcz perfekcyjnie wysprzątany dom?
Choć porządki w tym okresie są ważne, gdyż wraz z nimi poruszamy i oczyszczamy przestrzeń i energię naszego domu, a co za tym idzie nas samych, żegnamy w ten sposób stare, nieżywe już sprawy i rozpraszamy zastoje, jednak zazwyczaj podchodzimy do tego bardzo radykalnie, czyniąc ze świątecznych porządków uciążliwy obowiązek wykonanie którego psuje nam humor i odwraca uwagę od rzeczy cennych i prawdziwie istotnych. Może lepiej posprzątać o kilka szafek mniej, a w tym "zaoszczędzonym" czasie wykonać własnoręcznie, wspólnie z rodziną dekoracje świąteczne?




 No właśnie, dochodzimy do kolejnego świątecznego szaleństwa, czyli fali dekoracji i bibelotów świątecznych, które atakują nas z każdej sklepowej witryny. Kolorowe, błyszczące, urzekające.... często chińskie i tanie. Tak, przyjemnie jest spędzić świąteczny czas w cudnie udekorowanym domu, błyszczącym światełkami i mieniącym się kolorami, czy musi być ich jednak aż tyle, i czy na pewno musimy je kupować? Jest naprawdę tak wiele małych i większych rzeczy, które, po pierwsze możemy zrobić sami (zrelaksujemy się, pobędziemy z rodziną, pobudzimy swoją kreatywność, poczarujemy), po drugie będą one zdrowe, żywe, pachnące i po trzecie zaoszczędzimy dzięki nim wiele czasu i najprawdopodobniej pieniążków.

 Kolejna sprawa,  w szale promocji, świątecznego chaosu i presji czasu kupujemy też kolosalne ilości jedzenia, których nie sposób jest przejeść przez 3 dni świąt, a zjedzenie choć 1/3 tego, co kupimy, jest dla nas zdecydowanie nie zdrowe. Czy na pewno w świętach chodzi o to, by godzinami latać po sklepach, wydawać pieniądze, stać w kolejkach, a potem tkwić dniami i nocami w kuchni, biegając od piekarnika do wiadra z mopem? Co więcej, by później zasiąść za stołem na  trzy dni, często w towarzyskie telewizji i pochłaniać te wszystkie specjały, a później czuć niestrawność i katować tak na prawdę swój organizm. Czy to na prawdę jest sens świąt?




 Żeby nie było wątpliwości! W tych wszystkich czynnościach absolutnie nie ma nic złego, wręcz przeciwnie, okres przygotowywania do świąt i sam czas świąteczny są magiczne i cudowne, jednak by tak je w pełni przeżyć, potrzebujemy zachować umiar i zdrowy rozsądek. Potrzebujemy skupić naszą uwagę na tym, co w tym czasie jest najważniejsze. Na cieple, na drugim człowieku, na miłości. Poczuć prawdzie aromaty świąt, zapach pierniczków z piekarnika, jodłowych gałązek i ciepła serca bliskich nam osób.
Idźmy więc na zakupy, ale przemyślane, posprzątajmy dom, ale bez muzealnego pedantyzmu, udekorujmy go ozdobami, które sami, w rodzinnym gronie wykonamy. Zostawmy sobie czas i przestrzeń, by te święta na prawdę, świadomie Przeżyć.  Pozwólmy naszym sercom napełnić się i obdarowywać.

Jest początek grudnia, mamy dużo czasu, by cegiełka po cegiełce, płatek po płatku, światełko po światełku rozniecać prawdziwą magię świąt w naszym sercu i słać ją do serc ludzi wokół nas. Tak normalnie, w codziennych drobnych szczegółach. Wesołego i pełnego miłości czasu  Wam i sobie życzę!


źródła zdjęć:
   http://www.hotelconrad.pl/magiczne-swieta-bozego-narodzenia-2/
  https://www.google.pl/url?sa=i&rct=j&q=&esrc=s&source=images&cd=&ved=0ahUKEwiP6NHg6PLXAhUG1xQKHWS8DJ8QjhwIBQ&url=http%3A%2F%2Fpoczuj-radosc-w-magi-swiat.blog.onet.pl%2Fpage%2F4%2F&psig=AOvVaw3Zmc9FrkyPP-XcGDGCjX_Y&ust=1512561372093947
   http://magia-swiat.web21.pl/obrazki-z-zima-cz-v

poniedziałek, 28 sierpnia 2017

DOM

Czym jest nasz dom? Budynkiem z betonu, drewna, czy cegły? 
Na pewno jest on ważny, ale czy to nasz prawdziwy dom?
To może jest nim nasze ciało?
Już bliżej. Ono też jest bardzo ważne. Ale pójdźmy trochę dalej.



Dla mnie, moim domem jest Moje Wnętrze, przestrzeń mojego Serca i mojego Brzucha. To mój fundament. Miejsce, gdzie cumuje, odpoczywam, nabieram siły, weryfikuję swoje prawdy, gdzie się ogrzewam i gdzie tworzę. 
Umysł, nakierowany na świat zewnętrzny często popada w chaos, zatraca się w schematach, cudzych prawdach,  oczekiwaniach. Gubi się i plącze. 
Serce natomiast, zawsze dostrzega prawdę. Dla serca, życie jest proste. Serce nadaje kierunek i odrzuca wszystkie narzucone z zewnątrz schematy, zakazy, nakazy, oczekiwania itp. Widzi świat czysty. Nie zna braku. Kocha. 
W Brzuchu zaś …hmm, tam tkwi głęboka mądrość świata.  
O ten Dom powinniśmy przede wszystkim dbać. Jego upiększać, budować, w niego inwestować, jemu poświęcić swój czas i zainteresowanie.
 Jak to zrobić? To naprawdę bardzo proste, wystarczy z nim rozmawiać, świadomie skupiać na nim swoją uwagę i koncentrację. Wsłuchiwać się w jego głos. Fajnie jest przykładać ręce do swojego Serca, czy Brzucha i tak po prostu być. Wytwarza się wtedy niesamowite pole energii, energii która rozświetla i uzdrawia. Można słuchać bicia serca i zatapiać się w tym dźwięku... 
To są drobne czynności, jedyne czego wymagają od nas, to naszego zaangażowania i uwagi. Nic więcej.


Dachem dla naszego domu jest nasze ciało. Bardzo ważne jest, by dach ten był solidny, wytrzymały i szczelny. Aby nasza Dusza mogła realizować swój życiowy plan, potrzebuje bezpiecznego, wygodnego schronienia. Bez niego jest to niemożliwe. Dbajmy więc o siebie. Świadomie i czule. Do niczego się nie zmuszajmy.  Wybierajmy to, co wywołuje w nas przyjemność. W każdym aspekcie. Szykując sobie pożywienie, pielęgnując ciało, ćwicząc, pracując, rozwijając swoje zainteresowania, spotykając się z ludźmi, tworząc z nimi relacje. Nawet najzdrowsza rzecz na świecie, jeżeli nie sprawia nam przyjemności, jeżeli się do niej zmuszamy, nie wzbogaci nas. Nasze ciało, nasze Serce, nasza Dusza wie, co dla nas najlepsze. Słuchajmy Siebie zatem, idźmy za tym podszeptem, a nasze ciało będzie okazem zdrowia i radości.


Nasz fizyczny dom, możemy potraktować jako piękny ogród dla Duszy. Ogród, o który trzeba dbać, by rozrastał się i kwitł, by był bogaty w piękne kolory, subtelne, ciekawe zapachy, interesujące kształty i widoki, byśmy w nim jak najlepiej wypoczywali i regenerowali swoje siły. Ogród potrzebuje też ochrony, by nikt i nic nie zniszczyło naszych plonów. Dlatego też, świadomie twórzmy w naszym domu swoją przestrzeń. Otaczajmy się rzeczami, które są dla nas przyjemne i ważne, a usuńmy rzeczy, które zaśmiecają i blokują nam przepływ energii w domu. Dbajmy o czystość, świeżość, ład i porządek. Dbajmy o świeże kwiaty, piękne zapachy w domu. Fajnie jest zapalić sobie kominek z olejkiem eterycznym, który i leczy i odświeża przestrzeń. Rewelacyjnie działają kadzidła, które oczyszczają nasz dom z wszelkiego nagromadzenia i zastoju. Oczywiście świece! Małe, duże, wszelkiego rodzaju i palone jak najczęściej. Ogień ma magiczną moc. Oczyszcza, ogrzewa, wycisza. Wieczór spędzony przy świecach, czy to w kąpieli, czy w samotnym zamyśleniu, przy muzyce, czy z ukochanym, w niesamowity sposób wzbogaca naszą Duszę. Co jakiś czas dobrze jest robić oczyszczanie mieszkania świecami. Kładziemy wówczas małe podgrzewacze na podłodze w całym domu, tak by jedna świeczka widziała przynajmniej jedną ze swoich koleżanek świeczek. Czekamy, aż wszystkie wypalą się do końca. Zbieramy i od razu wyrzucamy. Jak zawsze w tego rodzaju czynnościach ważna jest intencja. Można dołączyć do tego kadzidła, dźwięki gongów, bębna, czy dzwonków. Po zakończeniu czuć natychmiastową różnicę w energii przestrzeni domu.
Pamiętajmy, to co wokół nas, jest odbiciem naszego wnętrza. Zawsze dbając o to, co na zewnątrz poruszamy to, co w naszym środku. I odwrotnie.
Im bardziej i czulej zaglądamy do swojego wnętrza, tym troskliwiej dbamy o nasze ciało i dom, tworząc w sobie i wokół siebie Piękno.



źródło zdjęć:
https://www.facebook.com/WildWomanSisterhood/photos/
a.149642998518626.34111.149639628518963/866134850202767/?type=3&theater
 https://pl.aliexpress.com/cheap/cheap-white-rose-china.html



poniedziałek, 21 sierpnia 2017

Kobieta ... Jej Delikatność zaklęta w Siłę



Ufa. A jak się sparzy? Jak się pomyli? Jak Jej uczucia nie będą odwzajemnione? A jak będzie cierpiała?
Kiedyś by Ją to przeraziło. Dziś nie… o dziwo dziś się tego nie boi. Przynajmniej nie tak, by się z tym nie zmierzyć. Jest wdzięczna za wszystkie swoje uczucia. Za to, że je odczuwa, poznaje, może się w nich zatopić. Będzie co ma być, co życie Jej przyniesie. A ufa, że przyniesie Jej to, co dla Niej najlepsze.                       
Może być tak, że będzie ból, rozpacz, krzyk, płacz…. To w tym będzie. Wejdzie w Siebie. Zapłacze. Wykrzyczy się. Wyskacze. Poczuje swój ból. Przeszyje Ją rozpacz.  A potem otrze swe łzy. Przytuli się. Wyliże swoje rany.  Uśmiechnie się do siebie. Uśmiechnie się do życia.
Nadal jest. Żyje. Jest bogatsza. JEST.
Czuje tą mądrą Kobietę, która jest w Niej, tą która WIE. Tak po prostu WIE. Czuje tą głęboką mądrość, intuicję, dojrzałość, niesamowicie wielkie zrozumienie dla wszystkiego co żywe, pojmowanie wszystkiego co się wydarza, ten spokój, tą oazę spokoju. Silna i potężna jak skała, jak ocean, jak wicher, jak ogień. A zarazem subtelna jak rozchylający swe płatki, piękny, kolorowy, soczysty Kwiat. Pełna obfitości. Pełna miłości. Pełna namiętności. Pełna życia. Pełna dojrzałości. Wypełniona dostojnością i gracją.


Wie, że czasem jednak chowa się gdzieś, ustępuje pola Tej jeszcze niedojrzałej Kobiecie w Niej. Tej, która się zawstydzi, speszy, zarumieni. Tej niepewnej. Naiwnej. Niesamowicie słodkiej w swojej niepewności i naiwności.
Czasem zagubionej, wystraszonej, a wręcz przerażonej. 
Czasem zwiewnej, bardzo delikatnej… kruchej? Tak, kruchej Kobiecie. Tej, której brakuje jeszcze osobistego doświadczenia. Przeżytych, poznanych chwil. Wypowiedzianych i usłyszanych słów. Danych i przyjmowanych dotyków. Tych ciepłych, serdecznych, ale i tych cudnie rozkosznych i namiętnych. Spojrzeń, dostrzeżonych odbić w zwierciadłach Dusz. Ta część Jej jeszcze się uczy. Poznaje i doświadcza. 
Kocha je obie. Tak cudnie się uzupełniają. Jedna troszczy się o drugą. Jedna, dba o głęboką mądrość i zrozumie prawdy we wszystkim co jest. A druga, o nieustanny zachwyt i ekscytację życiem. Motywuje do poszerzania swych granic, do nowych doświadczeń.
I choć czasem palnie głupstwo, wycofa się na chwilę, czy ucieknie, to nic. Spogląda wtedy na Siebie tymi czułymi, niesamowicie mądrymi i kochającymi oczami. Przytulając się i dając sobie czas …tyle czasu ile tylko potrzebuje. By to, co niedojrzałe swobodnie mogło we niej dojrzeć.


źródła zdjęć:
  http://www.tapeciarnia.pl/187359_kobieta_nogi_czerwona_sukienka_morze_brzeg
http://www.tapeciarnia.pl/burze

sobota, 5 sierpnia 2017

Burza Oczyszczenia



Poszła do lasu. Ciało miała napięte, przepełnione emocjami. W głowie toczyła się batalia myśli. Nogi same gnały na przód, byle by się tylko ruszać. Napięcie potrzebowało ujścia. Widok długiego, zielonego, otoczonego rosłymi drzewami korytarza przyciągał ją hipnotycznie.
Szła. Krok za krokiem. Szybko, dynamicznie, nieskładnie.  Jej wewnętrzny chaos tak bardzo kontrastował z błogim spokojem otaczającej jej, zielonej natury.
Gdy doszła do dzikiej polany na skraju skupiska rosłych brzóz, spostrzegła, że jej krok zmiarkował, napięcie zmalało.
Poczuła wielki smutek i zalała się łzami. Łkała. Wsparta o obsianą zieloniutką trawką ziemię, łkała do brzóz. Łkała do ziemi. Łkała do siebie. Wypowiedziała na głos, co na jej sercu leży. Las słuchał w skupieniu.
Poczuła, że powoli odzyskuje siebie. Spokój ogarnia jej ciało. Powraca swobodny oddech.
Z oddali doleciał do jej uszu dźwięk grzmotów... nadciąga burza. Uśmiechnęła się... kocha burzę!
Powoli skierowała się ku drodze powrotnej. Grzmoty następowały coraz szybciej po rozbłysku świetlnym, a i ich dźwięk stawał się coraz bardziej donioślejszy. Ta silna burza zbliżała się do niej. Nie miała w sobie strachu, cieszyła się.
Duszne powietrze przeszył silny, chodny wiatr. Chwilę potem, rozhulał się na dobre. Na jej odsłonięte ramiona z nieba zaczęły spadać przyjemnie mokre krople deszczu. Gdy robiło się ich coraz więcej, cieszyła się.
Dźwięk grzmotów wzmagał się coraz bardziej, podobnie jak wielkość i częstotliwość spadających kawałków wody.
Gdy grzmot przeszywał niebo i z hukiem uderzał w ziemię, czuła jakby przeszywał ją samą. Rozpruwał wszystkie natarczywe myśli, rozrywał kłębki emocji i napięć. Uwalniał z pęt.
Zaczęło porządnie lać. Mokła coraz bardziej. Ale nie spieszyło jej się. Szła drogą powrotną z całkowitym spokojem. Szła z rosnącą radością. Każda mokra kropla spadająca na jej odsłonięte ciało rozpuszczała, zmywała z niej myśl, napięcie, rozterkę. Czuła dokładnie jak się rozpływają. Przemieniają w nicość. Poczuła się dużo lżej. Zapach świeżo ściętego, mokrego drewna zaciągała głęboko do płuc, czując intensywne odżywienie swojego wnętrza. BYŁA, całą sobą była obecna w tej właśnie chwili.


Lało jak z cebra. Była totalnie przemoczona. Woda spływała strumieniami, z każdego fragmentu jej ciała. Jakby stała pod wodospadem. Czuła tę moc oczyszczenia. Czuła jak woda zabiera z niej wszystko, co jej ciąży, co nie pozwalało w pełni oddychać. Czuła jak powraca do siebie. 
Szalejące w okól grzmoty, już tak głośne i potężne, przywracały jej siły i dodawały mocy. Z każdym hukiem była coraz silniejsza. Śmiała się na głos. Radowała z głębi serca, z każdej komórki swego ciała.
To był impuls jak zatrzymała się na leśnym parkingu.
Mogła w ogóle tu dziś nie przyjść...
wówczas pozostałaby w twardych kajdanach swego napięcia.                                                 
Mogła szybko uciekać do kryjówki, by schronić się przed burzą i deszczem.
Mogła też rozzłościć się, że zmokła do cna.
Mogła...
... ale ile by wtedy straciła ...
Mogła...
... ale wybrała inaczej. Postanowiła poddać się chwili, poddać się sytuacji. Zatracić się w tym, co się dzieje.                             
Przyjąć z radością i wdzięcznością Dar jaki dała jej Natura.



źródła zdjęć:
http://pl.gde-fon.com/download/deszcz_listowie_zielenina_Ulewa/236405/1920x1200
 http://www.tapeciarnia.pl/223679_biedronka_kwiat_krople_rosa

wtorek, 1 sierpnia 2017

Celebracja Chwili


Często, rozmawiając z ludźmi słyszę że są zaganiani. 
Rozumiem to całkowicie, wiem przecież w jakim świecie żyjemy. 
Często, jak mówię o dbaniu o własne, drobne przyjemności słyszę Fajnie, ale ja nie ma na to czasu. 
Znam to dobrze z własnego życia…
….Ale czy na pewno nie mamy na to czasu?


Codziennie pijemy przecież herbatę, kawę, jemy śniadanie, bierzemy prysznic, jedziemy autem, czy autobusem, bądź chodzimy na pieszo. Każdego dnia wcieramy w ciało mazidła, kosmetyki, patrzymy, oddychamy, rozmawiamy z innymi ludźmi itd. To wszystko robimy codziennie, niestety robimy to w biegu. Wówczas jesteśmy nieświadomi bodźców i przyjemności jakie nam to przynosi. 
Czy aby usiąść na minutę i posmakować smaku herbaty czy kawy, poczuć jej aromat i dotyk na podniebieniu, to zbyt dużo? Czy powolne dotykanie, głaskanie swojego ciała nanosząc mydło, obmywając je wodą, czy kremując kremem, to dużo? Czy włączenie sobie przyjemnej muzyki i uśmiechnięcie się do siebie podczas jazdy samochodem, to dużo? Albo porozmawianie wtedy ze sobą? Czy kilka wypowiedzianych słów, spojrzenie w oczy i uśmiechnięcie się do listonosza, czy ekspedientki w sklepie, to dużo? Czy dostrzeżenie zielonych listków na drzewach, refleksów słońca w odbiciu szyb, kolorowych kwiatów w donicach, śpiewu ptaków przycupniętych na pobliskim drzewie, to dużo? Czy głęboki oddech zaczerpnięty do głębi naszych płuc po porannym wyjściu z domy, czy to na prawdę dużo?
Czy to kosztuje nas więcej czasu? Nie.
Czego więc potrzebujemy? 
Jedynie świadomego wyboru i pozwolenia sobie na przyjemność.



Dlaczego zatem nie pozwalamy sobie na przyjemność? 
Z wielu życiowych przyczyn zamknęliśmy się. Zamknęliśmy się na to, co nas krzywdzi, ale wraz z tym i na to, co dla nas dobre i  przyjemne. Zmniejszyliśmy w sobie pojemność na to, co miłe, co nas cieszy i dostarcza prawdziwej wewnętrznej radości.
 A może pora na zamianę? 
Może już czas, by cieszyć się tym, że Jesteśmy, że Żyjemy, że możemy doświadczać w tym, tak bogatym w bodźce świecie?
Nic nie dzieje się od razu. Nawet największe zmiany, dokonują się małymi krokami.
Każda drobna przyjemność, niczym kolejny wdech czyniący balonik coraz pełniejszym, pogłębia w nas obszar wewnętrznego szczęścia. Rozrastamy się wówczas radośnie. Bogaci to nas, nasze życie, ale i każdą osobę, która znajdzie się w naszym otoczeniu.
Co powiesz zatem na codzienny, mały kroczek w stronę zmiany jakości Twojego Życia?
Od czego zaczniesz?

PS. Mam małą zachętę. Oprócz przyjemności i poczucia szczęścia, jakie zasieje w Tobie takie działanie, dostaniesz coś jeszcze. Dostaniesz uczucie spowolnienia, wręcz zatrzymania czasu. Jakby ktoś podarował Ci go w prezencie.
Jedyne ryzyko: Można się od tego uzależnić! ;)

Źródła zdjęć:
 http://kobieta.interia.pl/kuchnia/news-aromatyczna-herbata-korzenna-z-cytrusami,nId,1910014
  http://www.tapeciarnia.pl/246435_woda_banki_zachod_slonca_chmury_odbicie_deszcz
https://pixers.pl/fototapety/fresh-poranna-rosa-na-trawie-wiosna-i-motyla-39622933
















niedziela, 30 lipca 2017

Ta Kobieta




Uczono nas, by być grzeczną, zawsze ładnie się wysławiać, nie okazywać „złych” emocji, pięknie się prezentować, z uśmiechem na twarzy, nawet wtedy, gdy Dusza płacze i krzyczy. Uczono nas, by nosić gorsety, ściskającą, modelującą bieliznę, ciasne kostiumy, niewygodne buty, by uwypuklić to, co ładne i ukryć to, co nie pasuje do modelowego kształtu. Uczono nas, by skrywać swe prawdziwe oblicze pod toną makijażu. Uczono nas tuszować zmarszczki i siwe włosy. Uczono nas siadać prosto ze szczelnie zamkniętymi biodrami… inaczej nie wypada. Uczono nas tańczyć według wystudiowanych schematów, wyliczonych kroków i w skąpości ruchów. Oczywiście w parze. Uczono nas, że rozkosz jest wstydliwa. Uczono nas, że namiętna, podniecona kobieta jest lubieżna. Uczono nas, że przyjemności trzeba sobie dawkować. Uczono nas rodzić w pozycji leżącej. Uczono nas znosić nie szanującego nas męża w imię dobra rodziny i wywiązywania się z obowiązków małżeńskich. Uczono nas zajmować się wszystkimi i wszystkim dookoła, ale nie uczono nas, zajmować się samą sobą. Dbać o siebie.




A co powiecie o Takiej Kobiecie?
Ubiera się lekko, wygodnie. Tańczy sama, tak jak Jej ciało popłynie za wypełniającym je dźwiękiem. Przeżywa swoje wszystkie emocje, wyraża je, w sposób w jaki akurat poczuje. Porusza się swobodnie. Śmieję się głośno. Rozkosznie nasyca się swoją namiętnością. Ma zmarszczki i trochę… lub więcej, siwych włosów! Nie szczędzi sobie przyjemności, rozpływa się w nich.
Tak, czuje, że jest coś w tym, że gdy założy szpilki ( w których nawiasem mówiąc nie umie chodzić;) Jej nogi wyglądają pięknie, jest smuklejsza, wyższa i czuje się tak jakby atrakcyjniej.
I tak, czuje, że jest coś w tym, że jak założy piękną, zmysłową, podkreślającą Jej kształty bieliznę, wygląda i czuje się apetyczniejsza, seksowniejsza.
I ponownie tak, czuje, że i w tym coś jest, że gdy pomaluje swoją twarz, staje się ona piękniejsza, bardziej wyrazista i przyciągająca wzrok.
Ale wiecie co? Ta Kobieta w sekrecie powie Wam, że tak naprawdę  piękną, zmysłową, subtelną i namiętną Kobietą, czuje się wtedy, gdy chodzi boso, w pięknej spódnicy bądź sukni, całkowicie bez ograniczającej Jej bielizny, z twarzą wypielęgnowaną olejkami i ziołami, i koniecznie z rozpuszczonymi włosami. 
Wtedy czuje, że Oddycha, Jest, Żyje. Wszystko w Niej pulsuje i płynie. Każdy Jej gest, krok, ruch, dotyk powietrza na Jej skórze i pod ciuchami, niezakłócony kontakt Jej stóp z ziemią, jest wielką ucztą dla Jej kobiecych zmysłów.



I wiecie co jeszcze? Ta Kobieta nie myśli wtedy o tym, czy się komuś podoba. Jest to dla Niej nieważne, nieistotne, niepotrzebne. Z jednego, prostego powodu, sama się wtedy sobie tak bardzo podoba, że to uczucie wypełnia Ją do głębi. Nie ma braku, nie ma wątpliwości, więc nie potrzeby potwierdzenia.
Nie ważne co pomyśli ktoś inny, Ona Wie, że JEST PIĘKNA, CZUJE TO CAŁĄ SOBĄ.
Jak Wam się podoba Taka Kobieta?


źródła zdjęć:
http://wielodzietni.org/index.php?p=/discussion/30961/nie-naga-i-nie-ubrana/p8
https://www.facebook.com/HagaMasazKobiecy/photos/a.1641642962819155.
1073741828.1640617302921721/1849140128736103/?type=3&theater

sobota, 29 lipca 2017

Oddech i równowaga





Czasem jest tak, że bardzo wiele dzieje się w nas, w naszym życiu. Mogą to być sprawy, emocje dla nas trudne, gdy czujemy, że wszystko wymyka nam się spod kontroli, że zaczyna nas to przerastać. Ale może to być tak, że wszystko świetnie nam się układa, każde rozpoczęte działanie momentalnie rozkwita, pociąga za sobą kolejne i koleje cudne wydarzenia. Czujemy się wręcz upojeni szczęściem i ekscytacją. Jesteśmy na wielkiej fali. Rozpędzeni… Zarówno w jednym jak i drugim momencie, często tracimy połączenie z samym sobą. To co nam wtedy potrzebne, to zatrzymanie się. Choć na chwilę.
Zatrzymać się. Poczuć siebie. Osiąść w sobie. Dotknąć swoich uczuć, dotknąć wnętrza siebie. Odciąć się na chwilę od całego świata zewnętrznego, od myśli, emocji, zamiarów, oczekiwań, wszystkiego. Być tu i teraz ze sobą.  Oddychać. Upajać się chwilą. W tym momencie wszystko się rozluźnia, nasze ciało, przestrzeń wokół nas. Odpada to, co sztuczne, zostaje to co żywe, to co prawdziwe. Zasiane ziarna zyskują życiodajny, troskliwy grunt. Rozluźniasz się. Otwierasz. Regenerujesz. Napełniasz siłą. Osadzasz w swoim źródle.

My ludzie, jako  nierozerwalna część tego wszechświata, jesteśmy stworzeni by działać w harmonii. Naturalnym naszym stanem jest utrzymywanie równowagi między energią żeńską i energią męską w nas. Energia żeńska jest w ciągłym ruchu, nie zna zastoju, jest nieokiełznana, czasem łagodna, czasem żywiołowa ale zawsze w przepływie. Energia męska zaś, jest bardzo silna, stateczna, potrzebuje osadzenia. Dominacja jednej, bądź drugiej energii, doprowadzi do oderwania lub zastoju. By naszym ziarnom zapewnić życiodajny grunt, by móc zatroszczyć się o ich wzrost, rozkwit, dopieścić i zebrać plony, potrzebujemy dbać właśnie o tę naszą wewnętrzną harmonię, równowagę energii żeńskiej i energii męskiej w nas.



Można to zrobić na wiele sposobów. Fajnym sposobem zatrzymania się jest oddech. Głęboki, świadomy oddech. Można skupić swą uwagę na wdechu i wydechu, obserwując przy tym pracę swojego brzucha. Można utożsamić oddech z falą przypływu i odpływu, wyobrażając sobie i czując obmywający nas ocean. Można wdechem nabierać piękne świetliste kolory,   a wydechem usuwać to co już stare, niepotrzebne. Między wdechem, a wydechem można poczuć moment zatrzymania, jako kontakt, dotyk wręcz, swojego Centrum, swojej Głębi.
...
Zatrzymać się upajając zmysły w kontakcie z naturą.
Zatrzymać się delektując się wielobarwnym, smakowitym posiłkiem.
Zatrzymać się pielęgnując, pieszcząc swoje ciało.
Zatrzymać się zatapiając w dźwiękach muzyki.
Zatrzymać się zanurzając się w tańcu.
Zatrzymać się w czułym przytuleniu samego siebie.
Zatrzymać się z czułością do Siebie………
Jak ja to czuję? Idź, działaj, poznawaj, doświadczaj, płyń, zmieniaj, odkrywaj, leć i zawsze utrzymuj kontakt ze swoim Sercem, ze swoim Głębią. Tak czuję harmonię tych dwóch pięknych energii w sobie.

źródła zdjęć:
https://liveheroes.com/pl/brand/josephine-wall
https://tr.pinterest.com/explore/josephine-wall/?lp=true