sobota, 5 sierpnia 2017

Burza Oczyszczenia



Poszła do lasu. Ciało miała napięte, przepełnione emocjami. W głowie toczyła się batalia myśli. Nogi same gnały na przód, byle by się tylko ruszać. Napięcie potrzebowało ujścia. Widok długiego, zielonego, otoczonego rosłymi drzewami korytarza przyciągał ją hipnotycznie.
Szła. Krok za krokiem. Szybko, dynamicznie, nieskładnie.  Jej wewnętrzny chaos tak bardzo kontrastował z błogim spokojem otaczającej jej, zielonej natury.
Gdy doszła do dzikiej polany na skraju skupiska rosłych brzóz, spostrzegła, że jej krok zmiarkował, napięcie zmalało.
Poczuła wielki smutek i zalała się łzami. Łkała. Wsparta o obsianą zieloniutką trawką ziemię, łkała do brzóz. Łkała do ziemi. Łkała do siebie. Wypowiedziała na głos, co na jej sercu leży. Las słuchał w skupieniu.
Poczuła, że powoli odzyskuje siebie. Spokój ogarnia jej ciało. Powraca swobodny oddech.
Z oddali doleciał do jej uszu dźwięk grzmotów... nadciąga burza. Uśmiechnęła się... kocha burzę!
Powoli skierowała się ku drodze powrotnej. Grzmoty następowały coraz szybciej po rozbłysku świetlnym, a i ich dźwięk stawał się coraz bardziej donioślejszy. Ta silna burza zbliżała się do niej. Nie miała w sobie strachu, cieszyła się.
Duszne powietrze przeszył silny, chodny wiatr. Chwilę potem, rozhulał się na dobre. Na jej odsłonięte ramiona z nieba zaczęły spadać przyjemnie mokre krople deszczu. Gdy robiło się ich coraz więcej, cieszyła się.
Dźwięk grzmotów wzmagał się coraz bardziej, podobnie jak wielkość i częstotliwość spadających kawałków wody.
Gdy grzmot przeszywał niebo i z hukiem uderzał w ziemię, czuła jakby przeszywał ją samą. Rozpruwał wszystkie natarczywe myśli, rozrywał kłębki emocji i napięć. Uwalniał z pęt.
Zaczęło porządnie lać. Mokła coraz bardziej. Ale nie spieszyło jej się. Szła drogą powrotną z całkowitym spokojem. Szła z rosnącą radością. Każda mokra kropla spadająca na jej odsłonięte ciało rozpuszczała, zmywała z niej myśl, napięcie, rozterkę. Czuła dokładnie jak się rozpływają. Przemieniają w nicość. Poczuła się dużo lżej. Zapach świeżo ściętego, mokrego drewna zaciągała głęboko do płuc, czując intensywne odżywienie swojego wnętrza. BYŁA, całą sobą była obecna w tej właśnie chwili.


Lało jak z cebra. Była totalnie przemoczona. Woda spływała strumieniami, z każdego fragmentu jej ciała. Jakby stała pod wodospadem. Czuła tę moc oczyszczenia. Czuła jak woda zabiera z niej wszystko, co jej ciąży, co nie pozwalało w pełni oddychać. Czuła jak powraca do siebie. 
Szalejące w okól grzmoty, już tak głośne i potężne, przywracały jej siły i dodawały mocy. Z każdym hukiem była coraz silniejsza. Śmiała się na głos. Radowała z głębi serca, z każdej komórki swego ciała.
To był impuls jak zatrzymała się na leśnym parkingu.
Mogła w ogóle tu dziś nie przyjść...
wówczas pozostałaby w twardych kajdanach swego napięcia.                                                 
Mogła szybko uciekać do kryjówki, by schronić się przed burzą i deszczem.
Mogła też rozzłościć się, że zmokła do cna.
Mogła...
... ale ile by wtedy straciła ...
Mogła...
... ale wybrała inaczej. Postanowiła poddać się chwili, poddać się sytuacji. Zatracić się w tym, co się dzieje.                             
Przyjąć z radością i wdzięcznością Dar jaki dała jej Natura.



źródła zdjęć:
http://pl.gde-fon.com/download/deszcz_listowie_zielenina_Ulewa/236405/1920x1200
 http://www.tapeciarnia.pl/223679_biedronka_kwiat_krople_rosa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz