Życie jest jak pudełko
czekoladek… nie raz na pewno słyszeliście to porównanie… może to brzmi jak
banał, ale naprawdę tak jest. Codziennie rano wstajemy nie wiedząc co nas
czeka, kogo spotkamy, czego doświadczymy. I czym bardziej otworzymy się na
odbiór, tym większego bogactwa smaków zaznamy.
Ostatnio, wstając codziennie rano, maiłam w
perspektywie raczej monotonię i niepewność. Jednak, codziennie rano witając
swój dzień, pisząc kilka słów do Siebie, bo tak robię każdego poranka, życzyłam sobie otwarcia na wszystko co mnie spotyka, zaufania do
Siebie i do Życia.
Nie oczekiwałam niczego…. dostałam tak wiele.
Ważne! Nigdy
nie byłam bierna, szłam za impulsem. Poczułam, że mam coś zrobić i robiłam to.
Nie myślałam o efektach, robiłam to, co czułam. Angażowałam się w to.
Wiedziałam, że wszystko ma jakiś cel, choć w tym momencie go nie widziałam.
Prawdę mówiąc jeszcze dokładnie go nie widzę… choć trochę zaczynam podejrzewać
;) Wszystko co robiłam sprawiało mi przyjemność. Rano wstając otwierałam się. Z
ciekawością doświadczałam tego, co darowało mi życie.
Nawet jak trafiłam na
twardą lub gorzką czekoladkę, czułam, że z jakiegoś powodu właśnie taka jest mi
potrzebna. I tak było. Zazwyczaj po tym przychodziła przepyszna, wyborna i
smakowita pralinka : )
Dałam się zaskoczyć! Dałam
się dopieścić! Obserwowałam siebie i życie, byłam w sobie. Smakowałam nowych
smaków życia, moich uczuć, emocji, kolorów, które się we mnie budziły. W takim
stanie bardzo łatwo jest dostrzec, że każde nasze działanie ma swoje
konsekwencje. Każdy nowy krok pociąga za sobą następny, jedna otwarte
drzwi otwierają kolejne i kolejne…. Wystarczy tylko iść, ale nie ślepo, bo
wtedy, tak jak ślepiec nic nie zauważymy, wszystko co najlepsze przemknie nam
koło nosa. Iść czujnie, delektując się każdą życiową czekoladką : )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz